260
Odczynniki chemiczne, research chemicals, RC, dopalacze, NSP/NPS – nazw jest wiele, ale wszystkie oznaczają dokładnie to samo – niekontrolowane substancje psychoaktywne.
Skąd wzięła się nazwa „research chemicals”?
Research chemicals to swoisty eufemizm. Na początku XXI. wieku, gdy internet rozwijał się w zawrotnym tempie, a co za tym idzie – e-commerce, czyli sprzedaż internetowa – rozwinął się także handel substancjami psychoaktywnymi. Wiele takich substancji zostało zaprojektowanych i wyprodukowanych specyficznie w celu legalnej dystrybucji. Nie były one bowiem nielegalne i nie znajdowały się w żadnym wykazie środków zakazanych. Aby ubrać to całe przedsięwzięcie w słowa, pierwsi internetowi sprzedawcy RC zaczęli używać pojęcia „research chemicals” – dosłownie oznacza ono chemia badawcza, ale każdy, kto zagłębia się w ten zakątek internetu czyli fora tematyczne czy sklepy internetowe, doskonale wie do jakich rodzajów badań służą takie związki chemiczne. Z początku termin ten miał służyć jako legalna podpórka, swego rodzaju linia obrony w wypadku zainteresowania się władz chemicznym przedsięwzięciem. Takie środki często oznaczane są również frazami typu „uwaga – produkt nie do spożycia przez ludzi” w wielu językach, a kiedyś powszechną praktyką było nazywanie proszków czy kryształków „solami do kąpieli”, „środkami czyszczącymi”, mieszanek ziołowych „pochłaniaczami wilgoci” czy „kadzidłami”, blotterów „papierkami wskaźnikowymi” czy „papierkami lakmusowymi” czy innymi, fantazyjnymi nazwami. Obecnie ta praktyka jest już niespotykana, ponieważ praktycznie każdy w mniejszej lub większej skali wie, czym są dopalacze, głównie przez głośne afery i nagonki medialne.
Na przełomie lat 90. i 2000. internetowa i stacjonarna sprzedaż odczynników chemicznych RC była mniej-więcej taka sama. W przypadku sprzedaży stacjonarnej, odbywała się ona głównie w sex shopach, head shopach i tym podobnych sklepach – miejsca odpowiedzialne tylko i wyłącznie za dystrybucję legalnych research chemicals praktycznie nie istniały na większą skalę. Dopiero na przełomie lat 2000 i 2010 w ogromnym stopniu wzrosła sprzedaż stacjonarna. Z powodu zmniejszenia kosztów produkcji research chemicals wskutek przeniesienia tego procesu do chińskich czy indyjskich laboratoriów, zaczęły powstawać całe spółki, zajmujące się sprowadzaniem tych środków i posiadające duże sieci stacjonarnych punktów sprzedających dopalacze – wtedy jeszcze legalne. Wkrótce jednak research chemicals znalazły się na celowniku rządów wielu państw oraz takich organizacji jak Organizacja Narodów Zjednoczonych i specjalnych rad i komitetów utworzonych w celu zwalczania rosnących w popularność odczynników chemicznych. W Polsce najpopularniejszą siecią sprzedającą research chemicals zarówno w internecie jak i w sklepach stacjonarnych było dopalacze.com – jednak po długiej nagonce medialnej, deklaracjach polityków o krokach jakie podejmą w celu walki z dopalaczami, sklepy zostały zamknięte, sprzedaż wstrzymana a właściciel sieci usłyszał zarzuty. Nie był to jednak koniec stacjonarnej sprzedaży.
Pomimo przeniesienia się znacznej części rynku do internetu w celach bezpieczeństwa, w drugiej połowie lat 2010. wciąż istniały gdzieniegdzie stacjonarne sklepy z dopalaczami. Nie były to jednak legalne sklepy z ładnymi wystawami, uśmiechniętymi sprzedawcami i zachęcającymi szyldami czy witrynami jak kiedyś, lecz zakamuflowane, w obskurnych wręcz lokalizacjach „punkty” w których sprzedawca nierzadko znajdował się za ścianą i wydawał produkty przez niewielki otwór w ścianie, same drzwi były często zabezpieczone zamkiem magnetycznym, w zaklejonych, zasłoniętych oknach znajdowały się kraty – cała atmosfera konspiracji wynikiem tego, że wtedy wiele z tych substancji było już dobrze znanych takim organom jak Sanepid czy Główny Inspektorat Sanitarny. Takie punkty były często zamykane przez policję, a nierzadko dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w których sprzedawca barykadował się w środku takowego sklepu i usiłował zniszczyć produkty – czyli dowody – zanim służbom uda się dostać do środka lokalu. Jednak po wielu aferach i coraz wyższym ryzykiem wynikającym z takich metod sprzedaży, sklepy stacjonarne praktycznie przestały istnieć. Biznes skupiony wobec szeroko pojętych odczynników chemicznych, RC i tak dalej niemalże w całości przeniosł się do internetu, i jest tak po dziś dzień – i nie wygląda na to, aby miało się to zmienić. Taki model sprzedaży jest o wiele bezpieczniejszy, zarówno dla sprzedawcy i kupującego. Płatności kryptowalutami które oferują większą prywatność i anonimowość, niż tradycyjne przelewy gotówkowe które kiedyś królowały w tej branży, automaty paczkowe znacznie poprawiają anonimowość i ograniczają powiązania sprzedawcy i kupującego, a praktyki takie jak szyfrowanie komunikacji internetowej zwiększają bezpieczeństwo.