Strona główna » PMC – czy to naprawdę było potrzebne?

PMC – czy to naprawdę było potrzebne?

by admin

4-PMC to kolejna pochodna katynonu która pojawiła się na rynku. Jeśli być dokładnym, to pojawiła się w Holandii, w której w przeciągu ostatnich miesięcy w sklepach nastąpił wręcz wysyp różnorakich beta-ketonów. Pojawiły się zarówno te ciekawe, takie jak 4-BMC czyli brefedron (który jakimś cudem w 2024 roku dalej pozostaje substancją legalną w tym kraju, póki co) czy 3-FMC, które zdaje się być lepszym niż 2-MMC które było do tej pory w sumie „najlepszyą” pochodną metkatynonu (jeśli możemy użyć w ogóle słowa „najlepszy” omawiając obecny, przykry stan sceny research chemicals). Ale wśród tych różności nie zabrakło też katynonów mniej pożądanych, takich jak 3-CEC, które zwyczajnie jest tak słabe, że niektórzy sprzedawcy ze względu na niską cenę i podobnie niską aktywność używają go jako wypełniacza w różnych dziwnych mieszankach typu „fake coco” – z pewnością na pierwszy rzut oka „3-CEC” brzmi lepiej niż „kofeina”, choć jeśli się przyjrzymy całości dłużej niż dwie minuty to szybko możemy wywnioskować, że w niektórych z tych genialnych mieszanek 3-CEC zdaje się nie dawać jakiegoś gigantycznego „kopa” który byłby bardziej zawuważalny od kofeiny. Można dojść wręcz do wniosku, że sprzedawcy działający w kraju tulipanów wystawiają na swoje sklepy każdy badziewny katynon, jaki tylko da się zsyntezować – i jednym z nich jest właśnie 4-PMC.

4-PMC już z samego początku brzmi dziwnie, nie było do tej pory bowiem na rynku żadnego beta-ketonu który nosiłby literę „P” na początku. M – metyl, E – etyl, tak jak w MMC, EMC. Skąd więc P? Czym jest ten egzotyczny podstawnik, umieszczony w 4. pozycji? Ja z początku sam pomyślałem, że może to być fosfor (phosphorus), bo znając życie, oraz to jaką fantazję mają azjatyccy chemicy wymyślający coraz to dziwniejsze związki chemiczne nie zważając na nic. Internet nie dawał jednak żadnych wyników, ani na temat 4-fosforylometkatynonu, ani w ogóle „4-PMC”, jakby ten związek nie istniał. Musi być on więc w takim razie jakimś dopiero co powstałym wynalazkiem. Po przeprowadzeniu żmudnego śledztwa jakim niewątpliwie było napisanie e-maila do sklepu oferującego ten tajemniczy związek i poczekanie godziny na odpowiedź, zagadka 4-PMC została rozwikłana. Sprzedawca był na tyle rozgarnięty, że znał wzór chemiczny tego, sprzedaje co jest niezwykle rzadkie w tej branży, bo moim zdaniem to powinien być standard… czy przypadkiem te odczynniki nie służą do badań laboratoryjnych? Sprzedawca też był w sumie miły, bo zawsze mógł mnie zbyć, zasłaniając się jakimiś bredniami typu „tajemnica handlowa”. No ale mniejsza o to.

4-PMC to 4-fenylometkatynon. Naprawdę. Wzór który otrzymałem to 1-([1,1′-biphenyl]-4-yl)-2-(methylamino)propan-1-one – czyli 4-fenylometkatynon. Z początku gdy to przeczytałem, to myślałem że przewrócę się ze śmiechu, bo dawno nie widziałem nic tak głupiego. Z pochodnymi metkatynonu jest pokrótce tak, że każdy coraz to większy podstawnik, czy to na atomie azotu, czy na pierścieniu benzenowym, zmniejsza aktywność. Po 4-EMC, 4-etylometkatynonie, nikt nie zrobił 4-propylometkatynonu z jeszcze dłuższym łańcuchem bo każdy wiedział że jest to po prostu bez sensu, i związek ten będzie totalną klapą bo po prostu będzie bardzo słaby. Nikt tym bardziej nie zdecydował się tam doczepiać niczego, co jest jeszcze masywniejsze od krótkiego łańcucha etylowego. Kto więc wpadł na genialny pomysł, żeby zrobić to? Póki co nie ma żadnych opisów działania tego wynalazku, ale na podstawie samego wzoru można spokojnie powiedzieć, że jest to porażka w proszku. Tak jak przypuszczałem, wszystko wskazuje na to, że teraz w Holandii naprawdę syntezują każdy badziew, aby szybko sprzedać go przed nadchodzącą wielkimi krokami delegalizacją. Wątpię, aby każdy tamtejszy klient spragniony beta-ketonowych doznań dopytywał sklepy o konkretne wzory rzeczy których sprzedają – mnóstwo osób zwyczajnie ma to gdzieś. I tak właśnie 4-PMC trafia na rynek. Ciekawe, ile osób to kupiło?

 

Autor tekstu: horsii

You may also like

Leave a Comment