Strona główna » “KU”, “BU”, “ECU” – co to w ogóle jest?

„KU”, „BU”, „ECU” – co to w ogóle jest?

by admin

„KU”, „BU”, „ECU” – co to w ogóle jest?

Ten post to fragment artykułu „Katynony – dlaczego jest jak jest?”. Przeczytaj całość tutaj: https://dopal.org/showthread.php?tid=2360

Jak wszyscy wiemy, syntetyczne katynony już swoje najlepsze czasy mają dawno za sobą. Ale prawdziwym dowodem tego, jak bardzo nisko może upaść ta grupa substancji, są ostatnie analogi metylonu – choć muszę przyznać, że z szacunku do metylonu, niekomfortowo używa mi się tutaj określenia „analog metylonu” w stosunku do tych substancji – technicznie, to 4-CEC jest analogiem mefedronu, ale ile faktycznie ma z nim wspólnego chyba wszyscy wiemy.

Mówiąc „analogi metylonu” mam na myśli wszystkie ostatnie beta-ketony z grupą 3,4-metylenodioksy, które nie są pirolidynoketonami – MDPHP, MDPiHP i tym podobne. Co prawda w tej gromadce niewypałów znajdują się także analogi butylonu, czy nawet pentylonu, ale proszę, nie mieszajmy w tę zbrodnię przeciwko ludzkości jeszcze innych nazw – zostańmy przy „analogach metylonu” dla ścisłości. Sam metylon działał dobrze z prostego powodu – nikt nie zdążył w nim nic spieprzyć – był zwyczajnie beta-ketonową pochodną MDMA. Oczywiście z czasem metylon stał się nielegalny, więc na azot zamiast metylu podstawiono etyl, mamy więc etylon. W końcu nic szalonego, to beta-keto MDEA. No dobra, ten też był w miarę, ale to już nie to samo. Jak można się domyślać, modyfikacje, głównie opierające się na dodawaniu coraz dłuższego podstawnika przy azocie, czy wydłużanie łańcucha – tak, w tym wręcz już mitycznym miejscu alfa – trwały i trwają w najlepsze. Głównie dlatego, że jak już wiemy, jest to proces niewymagający myślenia i najmniej „ofensywny”. Trochę też dlatego, że jego efekty są łatwe do przewidzenia – zwiększa się dawkowanie, substancja ogólnie staje się słabsza. Nie jak w przypadku wybitnie skomplikowanych, dziwnych i nieprzewidywalnych substytucji gdzie nagle po jednej takiej operacji, poza zmienionymi właściwościami narkotycznymi nasz związek może zacząć być rakotwórczy, może zostać mutagenem czy stać się koszmarną neurotoksyną. Oczywiście tego aspektu producenci z reguły nie biorą pod uwagę – ale warto o takich zależnościach powiedzieć.

Wraz z dodawaniem coraz to masywniejszego elementu za azotem (bo po metylu i etylu, wszystko o większej masie jest już po prostu do śmieci), spada zdolność cząsteczki do skutecznego przekraczania bariery krew-mózg, co jest niezbędne w celu osiągnięcia efektu psychoaktywnego. Na pewnym etapie to, co się tam dzieje to istna komedia, bo niektóre z tych substancji mają dawkowanie które zaczyna się na 0.8 grama dla umiarkowanego efektu. To już nie jest wymyślanie nowych dopków, tylko marnowanie prekursorów, które możnaby wykorzystać do produkcji czegoś sensowniejszego. Dla kogo to jest produkowane? Przecież nikt normalny nie kupi czegoś, czego trzeba zarzucać gram (zaznaczam – nikt NORMALNY).

I tutaj przechodzimy z technikaliów do ostatniego trendu, którego nie muszę przedstawiać inaczej niż KU, BU, EU i tak dalej. Każdy widział, każdy wie o co chodzi, ale nikt nie wie na 100% co to naprawdę jest. Zbiór dziwnych substancji, z lakonicznymi opisami typu „stymulant”, z dziwnymi nazwami oraz bez żadnych wzorów strukturalnych jak to zwykle miało miejsce. Najwyraźniej producenci chemikaliów z Azji postanowili zakończyć jakże nonsensowną i niepotrzebną nikomu tradycję upubliczniania wzorów substancji, jakie oferują w sprzedaży, bo nikomu nie jest to potrzebne. Posklejali następnie, prawdopodobnie nie używając mózgów kilka nowych beta-ketonów i wymyślili im jakże enigmatyczne nazwy – „EU”, „EDU”, „BU”, „ECU”, „KU”, „DE”… Żaden ze sprzedawców nie chce podać jakiegokolwiek wzoru, mimo tego że osobiście ich o to maltretowałem. Tajemnica zawodowa. Jedyne, co udało się dowiedzieć na temat tych egzotycznie nazwanych wynalazków (i to dzięki analizom wykonanym przez m.in służby graniczne różnych krajów) to to, że „ECU” to N-cykloheksylmetylon (zwany czasem „cyputylonem”) , a „KU” to CZASAMI N,N-dimetylpentylon (DMMDMVP). Ale zaznaczam – czasami! A kiedy indziej, nie wiadomo.

W przeciwieństwie do takich żałosnych prób stworzenia RC jak N-cykloheksylometylon, samo DMMDMVP działa, i to już w dawkach 0.2-0.3 grama a nie 0.8, co można uznać za sukces chińskiej myśli technicznej – choć działa w dużej mierze tylko i wyłącznie dlatego, że jego głównym metabolitem jest pentylon. Nie myślcie sobie, że ktoś tutaj się starał i myślał, jak zrobić nowy RC który metabolizuje się do starego… Po prostu demetylacja to jeden z podstawowych mechanizmów metabolizmu, i po najmniejszej linii oporu po prostu podstawiono na azot kolejne dziadowstwo. Da się tylko dwa. Uwierzcie, że jakby się dało pięć, to dodaliby pięć. I nawet taki odpad znalazł swoich odbiorców bo w niektórych zakamarkach internetu – wyobraźcie sobie to – ludzie to zażywają.

 

Autor tekstu: horsii

You may also like

Leave a Comment