217
Od prawie zawsze chyba było wiadomo, że narkotyki nie są zdrowe, i wiedzą to także ci, którzy ochoczo pochłaniają ich ogromne ilości. Co się z tym wiąże powinniśmy też być świadomi, że ludzie którzy sprzedają nam te narkotyki raczej nie troszczą się o nasze zdrowie. To oczywiste. Ale to, do czego doszło w ostatnim czasie w środowisku hurtowników z Azji przekracza ludzkie pojęcie.
W przeciągu ostatnich miesięcy, najpierw u sprzedawców w Chinach, a potem u ich europejskich resellerów, pojawił się związek o dumnej nazwie 4-CMA. Dla niewtajemniczonych nie brzmi to jakoś dziwnie, nazwa podobna do 4-CMC, więc to może coś w ten deseń. Otóż i tak, i nie. Sytuacja jest dość skomplikowana. 4-CMA to skrótowa nazwa dla 4-chlorometamfetaminy. Nalezy wspomnieć że nie tylko przez podobną nazwę skrótową ta subtancja ma coś wspólnego z 4-CMC, albowiem katynony to po prostu beta-ketonowe pochodne metamfetaminy, tak więc klefedron to po prostu bk-4-CMA, a 4-CMA to beta-deketo 4-CMC. Jednak chodzi tutaj o coś innego:
4-Chlorometamfetamina w organizmie metabolizuje się do 4-chloroamfetaminy, która jest koszmarną neurotoksyną. Jej szkodliwość, mimo że ciężka do porównania ze względu na brakujące informacje co do innych związków, mimo to znacznie wykracza poza szkody które wywołują pospolite beta-ketony, powiedzmy, 3-MMC. 4-CMA sama w sobie też jest neurotoksyczna, ale to jej metabolit, 4-CA wywołuje największe szkody. 4-CA charakteryzuje się niesamowicie wysoką toksyczności, wynikającą najprawdopodobniej z niepohamowanego uwalniania zarówno serotoniny, jak i dopaminy. 4-CA jest tak toksyczne, że jej jedyne rzeczywiste zastosowanie ma miejsce w specjalistycznych laboratoriach – substancja ta jest używana przez neurobiologów jako neurotoksyna służąca do selektywnego zabijania neuronów serotoninergicznych w celach badawczych, w taki sam sposób, w jaki 6-hydroksydopamina jest używana do zabijania neuronów dopaminergicznych.
Najgorszym jest chyba to, że 4-CA w dużym uproszczeniu jest wyzwalaczem neuroprzekaźników podobnym w swoim profilu o MDMA. Oznacza to, że niekoniecznie poczujemy co się naprawdę dzieje z chemią naszego mózgu – a dzieją się rzeczy bardzo złe. Ktoś kto zażyje 4-CMA bądź 4-CA nie doświadczy od razu jakiegoś filmowego „wypalenia mózgu”, a wręcz przeciwnie, doznania będą bardzo przyjemne, chociaż niewielu – jeśli ktokolwiek – odważyło się w ogóle przyjąć tę substację. Jendak pewna grupa ludzi ją przyjmowała, i to dość regularnie.
W 1969 roku holenderski psychiatra Herman M. van Praag przeprowadził serię eksperymentów na pacjentach z depresją z użyciem 4-chloroamfetaminy, wówczas nowego leku, który wykazywał znaczący efekt terapeutyczny i był doskonale tolerowany. Różnorakie pochodne amfetaminy w tamtych czasach wyrastały jak grzyby po deszczu i były szeorko rozważane jako leki na najróżniejsze dolegliwości, od nadwagi, po depresję, a nawet jako leki przeciwbólowe. Wyniki badań van Praaga były zadowalające: żaden z pacjentów nie skarżył się na skutki uboczne. Praag przerwał swoje prace w połowie lat 70-tych, ale jak wcześniej wspomniałem, 4-CA wciąż jest szeroko stosowana, nie jako lek przeciwdepresyjny, ale jako neurotoksyna do selektywnego wyczerpywania i niszczenia neuronów serotoninergicznych u zwierząt doświadczalnych.
Za przyjemnym profilem działania (jeśli chodzi o rekreację) 4-chloroamfetaminy oraz jej pochodnej, 4-chlorometamfetaminy kryje się niszczycielski potencjał, którego możemy nawet nie zauważyć. Ludzie niekoniecznie odczuwają zmiany neurologiczne. Wielu zaburzeniom mózgu towarzyszy współmierna niezdolność do postrzegania zaburzenia. Na przykład późne stadia choroby Alzheimera charakteryzują się utratą pamięci tak poważną, że deficyty są zapominane. Zapominamy o tym, że zapomnieliśmy. Jedną z najbardziej przerażających rzeczy w ludzkim mózgu jest to, jak słabo ocenia on swoje własne funkcjonowanie. Sprawy szybko się komplikują, gdy próbujesz zmierzyć wydajność instrumentu za pomocą instrumentu wykonującego pomiar.
Oczywiście co uważniejsi entuzjaści research chemicals rozpętali istną burzę na forach internetowych, i słusznie. Wiele osób niedowierzało, jak można zrobić coś tak głupiego, i wprowadzić taką substancję na rynek. A jednak. Zamieszanie jednak było, i minęło, a vendorzy po cichu wycofali 4-CMA z oferty, choć nie wszyscy. Niektórzy wciąż próbują to sprzedawać, jedni otwarcie, a inni… no cóż, nie ukrywajmy, zapewne deklarując że to inny związek, bo towaru trzeba się pozbyć.
Taka wpadka i nagonka na Chińskich sprzedawców która po niej wybuchła według niektórych miała być solidną nauczką dla cwaniaów, którzy spróbują sprzedać każdy badziew, aby tylko zarobić. Miała być, ale nie była, bo niedługo później na rynek trafiła 4-bromoamfetamina (4-BA) podobnie toksyczna. Na chwilę obecną, wciąż można zamówić zarówno 4-CMA jak i 4-BA. Chyba nie trzeba wspominać o tym, że branie tego to nienajlepszy pomysł?
Autor tekstu: horsii