MBDP – kolejny analog pentylonu, o który nikt nie prosił
Tak. Dobrze czytacie. Kolejny analog pentylonu! Po co nam coś takiego? No, ciężko powiedzieć po co nam to – ale z niemalże stuprocentową pewnością wiemy dlaczego to pojawiło się na rynku – nasi orientalni przyjaciele z dalekiego wschodu po prostu muszą coś sprzedawać. Od dawna wiadomo, że zarówno z rodziny katynonów, jak i z rodziny amfetamin (z tych drugich może w trochę mniejszym stopniu) nie wiele da się już za wiele wykrzesać i wszystko co dobre już było, i przeminęło – z wyjątkiem garstki substancji które są na tyle popularne i unikatowe pod względem działania (np. 4-MMC, a-PVP).
Sam pentylon został opracowany w latach 60. XX wieku przez koncern Boehringer Ingehleim, czyli tych samych gości którzy są odpowiedzialni za a-PVP, MDPV, Hex-en i tym podobne. I oczywiście nikt o nim nie pamiętał. Na początku lat 90. o MBDP, czyli beta-deketo-Pentylonie napisał Alexander Shulgin, który jednak nie miał o tej substancji zbyt wiele do powiedzenia (o tym później). Czy wiedział o 30-letniej aplikacji patentowej opisującej pentylon? Może tak, może nie. Brakuje informacji. Tak czy inaczej, po wspomnieniu przez Shulgina o MBDP w swojej książce PiHKAL (Phenethylamine i Have Known And Loved) substancja ta nie stała się jakoś wysoce popularna, żeby nie powiedzieć że wciąż mało kto o niej słyszał, i została ona po prostu zapomniana na lata. W połowie lat 2010. na rynku pojawił się pentylon – bk-MBDP. Już on sam wcale nie był jakimś wybitnym związkiem – owszem, był aktywny i to w rozsądnych dawkach, ale poza tym to za wiele dobrego o nim nie można powiedzieć. Pentylon wywoływał pobudzenie ze śladowymi ilościami euforii co skutkowało uczuciem pustego nastymulowania. Nie wyróżniał się za bardzo z tłumu i wówczas istniało na rynku wiele lepszych środków tej samej klasy. Wywoływał znacznie więce efektów ubocznych niż inne, sprzedawane wtedy stymulanty, szczególnie z naciskiem na układ krążeniowy. Profil działania jest nijaki, a osoby pod wpływem pentylonu można opisać bardziej jako roztrzęsione, i same niewiedzące co ze sobą zrobić, niż dobrze bawiące się nowym dopalaczem.
I to właśnie analog takiego niewypału pojawił się niedawno w obiegu. Prawda, że brzmi obiecująco? Ilość informacji na temat MBDP jest naprawdę ograniczona. Inne nazwy dla tego związku to Methyl-K, UWA-091 („UWA” pochodzi od University of Western Australia, gdzie substancje z tej grupy, w tym najlepiej chyba znane UWA-101, były badane jako potencjalne leki na chorobę Parkinsona oraz inne schorzenia). Inny zapis nazwy to 3,4-metylenodioksy-alfa-propyl-N-metylofenetyloamina. MBDP jest N-metylowym analogiem BDP (1,3-benzodioksolilopentanaminy) – związku o którym Shulgin również wspomniał, ale go nie spróbował, w przeciwieństwie MBDP. Chociaż z tego jego spróbowania MBDP też nie za wiele wynika. W gruncie rzeczy napisał tylko, że dawkowanie wynosi więcej 100 miligramów, i nic poza tym. Sugeruje to, że Shulgin uznał związek ten za tak nudny, albo tak zły, że szkoda było się produkować na jego temat. Jedyny opis doświadczenia MBDP autorstwa Shulgina wspomina o tym, że po 100 mg nie odczuł żadnych wyraźnych efektów i cierpiał po tym na bezsenność. Poza tym wpisem, brakuje jakichkolwiek opisów doświadczeń z MBDP. Jak na moje, wskazujE to na to, jak bardzo nieatrakcyjna dla entuzjastów szybkich proszków jest ta substancja. Podobnie jak z trip raportami, brakuje dokładnych danych na temat farmakologii, metabolizmu oraz szkodliwości MBDP. Przypuszcza się, że jest to mierny stymulant o dość niskiej aktywności, lecz szczerze, to ciężko snuć cokolwiek na podstawie śladowych informacji, jakie są dostępne.
MBDP jest związkem nielegalnym w Polsce, podobnie jak wszystkie inne pochodne 2-fenetyloaminy. Substancja ta jednak jest nie jest objęta żadnym zakazem prawnym m.in. w Chinach czy w Holandii (do 1 lipca 2025).
Autor tekstu: horsii